Do podjęcia tego projektu – przyznaję – zainspirowały mnie liczne instrumentalne wersje jazzowe opery „Porgy and Bess”.

HALKA – Jazz Interpretations – Sekstet Pt. Wróblewskiego:

Ptaszyn Wróblewski – tenor sax,
Henryk Miśkiewicz – alto sax,
Robert Majewski – trumpet,
Wojciech Niedziela – piano,
Sławomir Kurkiewicz – bass,
Marcin Jahr – drums

Był to jednak zaledwie impuls, materiał muzyczny jest tak różny i tak odległy od jazzowej tradycji że trzeba było przyjąć zupełnie inne reguły. Zgodnie z nazwą (Halka – Jazz interpretations) nie jest to próba wiernego odtworzenia Moniuszkowskich motywów. Raczej chęć sprawdzenia na ile można skorzystać z oryginału nie tracąc nic z jego najistotniejszych walorów, tzn. pięknej melodyki i specyficznego, niewątpliwie polskiego klimatu, nadając mu postać stuprocentowego jazzu, bez udziwnień, nadającą się i prowokującą do improwizacji.

Metoda transformacji nie podlega temu samemu kluczowi. Pieśń Halki (Jako od wichru…) została przebudowana formalnie, środkowy motyw posłużył jako główny, zaś ten zasadniczy potraktowałem jako jazzowy bridge. Aria Halki (Gdyby rannym słonkiem) posłużyła do dwóch odrębnych i różnych w charakterze jazzowych sekwencji. Pamiętny Mazur w proporcji do oryginału został streszczony do dwóch motywów, za to rozbudowany formalnie od jazzowej strony. „Szumią jodły” są niemal nietknięte a jedynie zreharmonizowane, podobnie, choć śmielej postąpiłem z Kantyleną. Tańce góralskie jako najbardziej duchem jazzowi zbliżone, stanowią motyw który pojawia się parokrotnie, w tym dwukrotnie jako samodzielne i zupełnie niepodobne wersje. W gruncie rzeczy chodzi o dwa aranżerskie spojrzenia na ten sam temat.

Przede wszystkim jednak starałem się aby utwory były dla słuchacza mimo dużych zmian łatwo rozpoznawalne i to bez „szokoterapii”, aby głównie inspiracją pozostał jednak Moniuszko, mimo że słuchacz będzie miał także wrażenie że jest na zwykłym jazzowym koncercie. Wyjątkiem są może wyjęte z kontekstu malutkie Motywy ze sceny II akt II, ale bardzo sugestywne. Ulepiłem je w nieistniejącą de facto całość.

Dodatkowym bodźcem był oczywiście fakt, że Halka to jedno z najpopularniejszych dzieł w naszej muzycznej historii, w dodatku wyjątkowo podatne do tego rodzaju potraktowania. Aż dziw że nikt przedtem nie podjął tego wręcz narzucającego się tematu. Liczę zatem na przychylność słuchaczy i mam nadzieję że nie uznają tego przedsięwzięcia za szarganie …świętości jako że zawsze byłem pełen podziwu i szacunku dla Stanisława Moniuszki i to raczej ten wzgląd zadecydował o całym pomyśle.

Nie miałby on jednak szans powodzenia bez odpowiednich interpretatorów – udało mi się pozyskać paczkę muzyków których zasług nie będę wymieniał, ponieważ ich nazwiska mówią same za siebie. Jest wśród nich jeden Fryderyk, jeden dziekan i cała gromada doświadczonych i uskrzydlonych jazzmanów.